Dawno mnie tu nie było, ale czasy nie najlepsze, a chorowanie nie pomaga w motywowaniu się.
Podjęłam się próby akrylowej. Zawsze bawiłam się żelem, bo wydawał się przejrzysty i prosty. A tu ni stąd ni zowąd frencz akrylowy na myśl mi przyszedł. Było trochę "paćkania" i wszędzie pełno akrylu.. całe mieszkanie pachniało liquidem (koty chodziły jak pod działaniem czegoś silniejszego;), ale za to odnalazłam swoją frenchową przyszłość. Zwłaszcza jeśli mowa o białym czystym frenchu:} Mam nadzieje, że nie jest tak źle jak na pierwszy raz. Ale w sumie wam to oceniać a nie mi.
czysty frencz przed zdobieniem:
z malowankami:
Miłego blogowania!